piątek, 15 lipca 2016

Tournee pisarza miejskiego
Nie o 4.50 z Paddington, tylko o 16:29 z Wrocławia Głównego: Pociąg Kultury „Wrocław-Berlin” powoli rusza z peronu i wcale mu się tam nie śpieszy, a w Legnicy pozwala sobie jeszcze nawet na chwilę odpoczynku. Potem telepie się dalej, bez klimatyzacji, z ciasnotą niewygodnych siedzeń, ale co tam – nie jesteśmy tu przecież po to, by narzekać, tylko żeby czytać, tzn. prezentować nasze teksty.


Napisana w 2014 roku powieść kryminalna Uwego Schimunka Tragödie im Courierzug (Tragedia w pociągu kurierskim, wyd. Jaron Verlag Berlin), której akcja rozgrywa się na tej samej trasie, tyle tylko, że w 1854 roku, leży więc otwarta na stronie 213, gdzie widnieją słowa: „To Breslau! – wołanie Poniera wdarło się do myśli Christiana Philippa von Gontarda, jakby docierało z innego świata.” W powieści już dawno wydarzyło morderstwo, tymczasem w Pociągu Kultury panuje iście sielankowa atmosfera, nawet jeśli dwie młode elegantki obok mnie szepczą: „Pociąg Kultury? Ha, to ci dopiero! Ktoś opchnął tu jakiś złom z demobilu i – mimo atrakcyjnej ceny biletów za 38 euro tam i z powrotem – zbija na tym grubą kasę.” Czyżby jakaś kolejna intryga, jakiś kryminalny wątek na trasie Wrocław-Berlin, po której w letnie weekendy kursuje ten mini-pociąg pozwalający dojechać bezpośrednio na miejsce bez przesiadki w Poznaniu?

Ależ skąd! W Pociągu Kultury faktycznie oferowana jest kultura i historia miasta – dwujęzyczne plakaty i zagłówki przypominają o słynnych breslauczykach i wrocławianach, a w przedziałach zawsze odbywa się jeszcze jakiś dodatkowy program. Tym razem pociągiem podróżuje wiolonczelista Nikolaus Herdieckerhoff, który ze swojego instrumentu wydobywa tony przepiękne – głośniejsze i silniejsze (przynajmniej takie ma się wrażenie) niż stukot szyn. Przy takim podkładzie muzycznym muszę mówić/czytać fragmenty książek, ponieważ jednak dziesięciu słuchaczy jest tak samo zmęczonych i spoconych jak ja, spotykamy się na dokładnie tym samym poziomie późnopopołudniowego letniego oklapnięcia, podczas gdy za oknem mijamy idylliczne pejzaże, a ja opowiadam o moich breslausko-wrocławskich doświadczeniach. (Okazuje się przy tym, że nawet najzagorzalsi fani tego miasta nigdy nie słyszeli o tym blogu.)



By chociaż troszkę nadrobić spóźnienie, za Cottbus pociąg trochę przyspiesza. Teraz można by kontynuować lekturę kryminału, ale przyćmiewa ją wspomnienie Hauptmannowskiego Dróżnika Thiela. Śląski pociąg pośpieszny, klekotliwy rupieć… i cios przeznaczenia niedaleko Friedrichhagen: mrukliwa druga żona Thiela nie pilnuje jego synka, który zbliża się do torów i…. ginie, a macocha wraz ze swym własnym dzieckiem jeszcze tej samej nocy ginie z rąk oszalałego dróżnika. Uhhh… Czas zaczerpnąć powietrza i rozprostować kości, bo pociąg nareszcie dowleka się do stacji Berlin-Ostkreuz.

Parę dni później – i to akurat w „mojej“ berlińskiej dzielnicy – uczestniczę w „Dniach Języka i Literatury”, w ramach których odbywa się również „Wrocławska Noc Literatury”. By nas wszystkich powitać, przyjechał nawet pan Jan Wais, reprezentujący władze miejskie Wrocławia.



Oprócz piszącego te słowa udział biorą także: Wolf Kampmann, którego osadzona we Wrocławiu powieść Schuhbrücke (Ulica Szewska) jest porywającą historią rodzinną pełną skrupulatnie dopracowanych detali, podczas gdy teksty młodej wrocławskiej poetki Agnieszki Wolny-Hamkało stawiają raczej na minimalizm, a seria kryminałów Nadii Szagdaj Kroniki Klary Schulz wychodzi naprzeciw współczesnym polskim fascynacjom niemieckim Breslau. I cóż za piękny zbieg okoliczności: Tłumaczka trylogii kryminalnej jest też pisarką i nazywa się (prawie) tak samo jak bohaterka tych książek: Paulina Schulz.

Szczególnie przejmujące okazują się jednak wrocławskie wspomnienia ocalałego z Holokaustu Anatola Gotfryda, który później uciekł do Berlina Zachodniego – fragmenty tekstów o zupełnie innej, dyktowanej okolicznościami, bardziej egzystencjalnej mobilności czyta aktor Uwe Neumann. (A my tu zżymaliśmy się, że w naszym Pociągu Kultury, służącym szczytnym celom i do tego jeszcze stosunkowo tanim, była wprawdzie woda mineralna, ale zabrakło klimatyzacji? Shame on you .)  
 
Teilen

0 komentarze:

Prześlij komentarz