"Jaki ma pan plan na prowadzenie
swojego bloga?” To pytanie podczas prezentacji mojej działalności jako pisarza
miejskiego w pewnym sensie mnie zaskoczyło. Nie znałem dziennikarki, która je
zadała. Podobnie zresztą, jak nie posiadałem też dostatecznej wiedzy insidera,
by na to pytanie odpowiedzieć. Pasujący cytat z Witolda Gombrowicza przyszedł
mi do głowy tylko dlatego, że kiedyś uczyniłem go mottem jednego z moich
tomików opowiadań: „Jaki mam plan? Żadnego planu. Idę po linii napięć. Idę po
linii podnieceń.“ Słowa te pochodzą z Gombrowiczowskiej Pornografii, a to, co w Niemczech wywołałoby zapewne reakcję w
rodzaju „o-ho-ho”, we Wrocławiu nie sprowokowało nawet najlżejszego kasłania: cała
publiczność zdawała się wiedzieć, że w tej powieści wcale nie chodzi o to
„jedno”, tylko o to „drugie” – o elastyczność oka, której wciąż należy się uczyć
od nowa, o poligamię spojrzenia, o świadomość nieustannej fragmentaryczności
własnego postrzegania rzeczywistości, o palimpsestyczną ambiwalencję tego, co
widzimy. Taki zatem byłby ten „plan”: wycinkowość zamiast panoramy,
obserwowanie a nie wyjaśnianie.
Co się zaś tyczy formy dziennika
internetowego, z którą staroświecki autor wciąż jeszcze się oswaja (i która jak
najbardziej mogłaby przypominać niefiltrowane show live): szybki feedback też ma swoje zalety. I tak oto mój stary
przyjaciel, poeta Utz Rachowski, swojego
czasu wydalony z NRD do Berlina Zachodniego po odsiadce w areszcie „Stasi”, a teraz
znowu mieszkający w swoim rodzinnym regionie Vogtland, napisał mi, jak nazywał
się ów wspomniany przeze mnie w pierwszym wpisie wrocławski poeta
undergroundowy: Dowiedziałem się, że to Rafał Wojaczek, któremu nawet poświęcono
małą tablicę pamiątkową na ulicy św. Mikołaja. I że zapewne wiele osób w
mieście jeszcze go pamięta. Ergo: Swobodnie wędrujące spojrzenie na pewno nie
obędzie się od czasu do czasu bez jakiejś wskazówki. Aczkolwiek mówiący po
polsku Utz nie robi mi zbyt wielkich nadziei na to, że podczas mojego krótkiego
pobytu we Wrocławiu zacznę rozumieć chociaż namiastkę tego języka: „Marko, mój
drogi nieboraku, polskiego znacznie trudniej się nauczyć niż znienawidzonego
przez nas kiedyś rosyjskiego!”
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
Cóż, wielu Polaków ma problem z językiem polskim, więc proponuję próbę bez kompleksów lub zahamowań. Jest we Wrocławiu wielu Niemców władających językiem polskim, poznać ich można po akcencie :)
Prześlij komentarz